— Pani Franciszka Baudoin? — zapytał komisarz.
— Jestem... panie — rzekła Franciszka.
A zwracając się do Garbuski bladej, drżącej, wyciągnęła ku niej prawie z płaczem rękę i dodała:
— Ach! biedne dziecko!... przebacz... przebacz... to za nas tyle ucierpiałaś...
— Mój panie — rzekł surowo komisarz do agenta policyjnego — popełniłeś błąd nie do darowania... zdam o tem raport do władzy wyższej... idź precz!
A zwracając się do Garbuski:
— Ubolewam nad tem, coś ucierpiała bez żadnej winy...
Chciał wyjść, lecz Dagobert rzekł doń:
— Panie komisarzu, racz mnie wysłuchać... mam uczynić panu zeznanie...
— Słucham pana, jako urzędnik.
— Przybyłem tu od dwóch dni i przyprowadziłem z obcych krajów dwie młode panienki, które mi powierzyła ich matka... żona marszałka Simon...
— Marszałka, księcia de Ligny? — rzekł bardzo zdziwiony komisarz.
— Tak... wczoraj... zostawiłem je tu... otóż wypadła mi konieczna potrzeba wyjechania w nagłym interesie... Dziś rano, podczas mej chwilowej nieobecności, panienki znikły... i prawie pewien jestem, kto jest tego sprawcą...
— Panie — rzekł komisarz — zeznanie pańskie jest
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/498
Ta strona została skorygowana.
VIII.
BADANIE.