Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/505

Ta strona została skorygowana.

wznosiła się istna piramida mężczyzn i kobiet w najdziwaczniejszych ubiorach; niesłychana mieszanina jaskrawych kolorów, kwiatów, wstążek, blaszek, świecideł. Figury piękne i brzydkie. Lecz ciekawe oczy zwracały się do następnego powozu, w którym siedziała główna osoba kalwakaty, witana okrzykami:
— Niech żyje królowa Bachantek!
W powozie tym, siedziała czwórka wykonawców sławnego burzliwego tulipana: Nini-Moulin, Róża Pompon, Leżynago i Bachantka.
Dumoulin, ów pisarz jezuicki, co to chciał wydrzeć panią Sainte-Colombe z chciwych rąk swego patrona Rodina, przezwany Nini-Moulin, był przedziwnym wzorem do karykatur Gawarniego. Lat około trzydziestu pięciu, miał na tył głowy zsunięty hełm rzymski ze srebrnego papieru; kitę czarnych piór na boku hełmu.
Pod tym hełmem uwydatniała się najpocieszniejsza twarz, potężny nos, którego pierwotny kształt zasłaniały czerwono-fioletowe brylanty, grubo wygięte wargi nadawały mu wygląd nader krotochwilny.
Patrząc na tego człowieczka, z dużym brzuchem, dziwić się było trzeba, że on sto razy już nie utopił się w winie jadu, którym napojone były wszystkie jego paszkwile przeciw nieprzyjaciołom jezuityzmu, i że talent jego wytrwał wśród powodzi pijackich.
Krzyczał jak opętany: niech żyje królowa Bachantek! i trajkotał ogromną grzechotką trzymaną w ręku.
Leżynago powiewał białą jedwabną chorągiewką, na której był napis: Miłość i wesołość dla królowej Bachantek.
Leżynago miał około dwudziestu pięciu lat. Twarz jego, wycieńczona bezsennością i zbytkami, wyrażała mieszaninę zaniedbania, śmiałości i żartobliwości; namiętność jeszcze nie wycisnęła na niej haniebnego piętna. Ubrany był jako tragarz w kurtkę czarną aksamitną ze srebrnymi guzikami, w szkarłatną kamizelkę, w pantalo-