Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/518

Ta strona została skorygowana.

— Istnieje starożytna familja tego nazwiska... hrabiów Rennepont’ôw.
— Doprawdy? — zapytał Leżynago z uśmiechem.
— Hrabiowie Rennepont, którzy są także książętami de Cardoville — dodał Dumoulin.
— Cóż znowu, mój kochany, przypuszczasz, że pochodzę z tej familji?... ja, ubogi rzemieślnik z rzemieślników...
— Ty... rzemieślnik!.. Ależ to zakrawa na historję z Tysiąca i jednej nocy!... — zawołał Dumoulin, coraz bardziej zdziwiony — opłacasz nam ucztę Baltazara z towarzyszeniem czterokonnych powozów, a jesteś tylko rzemieślnikiem?...
— Nie wierzysz?... i myślisz może, że jestem rzemieślnikiem-fabrykantem fałszywych banknotów lub fałszywej monety? — mówił, śmiejąc się, Jakób.
— O! koleżko... takie przypuszczenie... — odparł Dumoulin z pewnego rodzaju wyrzutem.
— Wybacza się temu, co tak występuje jak ja... Ale uspokoję cię... tracę schedę.
— Pewno przejadasz i przepijasz stryjaszka?
— Jakem poczciwy... nie wiem...
— Jakto?... nie wiesz, co przejadasz?...
— Wiem tylko, że mój ojciec był gałganiarzem...
— O! do djabła — zawołał Dumoulin, nie mogąc ukryć zdziwienia, choć nie był wybrednym w wyborze towarzyszów butelki, lecz, ochłonąwszy, dodał uprzejmie — wszakże są i godni gałganiarze...
— Dalipan, to prawda; mój ojciec był godnym człowiekiem. Mówił po grecku i po łacinie, jak prawdziwy uczony, w matematyce nie miał równego sobie... Bardzo wiele podróżował...
— W takim razie — rzekł Dumoulin, trzeźwiejąc, — mógłbyś pochodzić z familji hrabiów Rennepont.
— Tym sposobem — wtrąciła Róża-Pompon, śmiejąc się — twój ojciec zbierał gałgany jako amator.