Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/519

Ta strona została skorygowana.

— Nie, nie, tym sposobem zarabiał na życie — opowiadał Jakób — choć za młodu miał się dobrze... Gdy zbiedniał, udał się do bogatego krewnego, ten mu powiedział: Niech Bóg opatrzy! Chciał użyć korzystnie swej greczyzny, łaciny i matematyki. Nie udało się. Paryż roił się wtedy uczonymi. Cóż począć, by nie umrzeć z głodu?... Końcem haczyka zaczął szukać kawałka chleba i... znalazł go, gdyż ja go jadłem przez dwa lata, gdy przybyłem ze wsi, po śmierci ciotki, u której bawiłem.
— Szanowny twój ojciec był filozofem — zauważył nawpół serjo Dumoulin, — lecz jeżeli nie znalazł w śmietniku dziedzictwa... nie rozumiem, skąd spodziewasz się?...
— Czekaj końca... Mając lat dwanaście, dostałem się na naukę do fabrykanta, pana Tripeaud... niech djabli porwą jego duszę! W dwa lata potem mój ojciec umarł nagle, zostawiając mi w spuściźnie ruchomości na poddaszu: siennik, stołek i stół, a w starem pudełku od wody kolońskiej jakieś papiery, jak się zdaje, pisane po angielsku, przytem medaljon bronzowy, który, razem z łańcuszkiem, może wart był franka... Nie wspominał mi nigdy o tych papierach nie wiedząc, na coby się mogły przydać. Miast je spalić, pozostawiłem na dnie starego kuferka, i dobrze zrobiłem. Za te papiery dano mi teraz dziesięć tysięcy franków.
— Dziesięć tysięcy franków! — rzekł zdziwiony Dumoulin. — Ale jak dowiedziano się, że masz te papiery?
— Jeden z tych ludzi, co poszukują dawnych wierzytelności, przyszedł do Cefizy i prosił, aby ze mną o tem pomówiła; przeczytawszy papiery, powiedział mi, że interes jest wątpliwy, a jednak da mi dziesięć tysięcy franków... Toż to Skarb!... oburącz chwyciłem się tego...
— Winieneś był pomyśleć, że to papiery wielkiej wartości.
— Wątpię... gdyż mój ojciec skorzystałby z nich, a nie myślał o zbieraniu gałganów... zresztą... dziesięć tysięcy