Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/526

Ta strona została skorygowana.
CZĘŚĆ IV.
DAREMNE WYSIŁKI.
I.
FLORYNA.

W chwili, kiedy Leżynago i Bachantka tak smutnie kończyli najweselszą fazę swego bytu, Garbuska przybyła do drzwi pawilonu przy ulicy Babilońskiej do niedawno zamieszkiwanego przez Adrjannę Cardoville.
Młoda szwaczka wpierw nim sięgnęła ręką do dzwonka, otarła łzy: przed chwilą spotkało ją nowe zmartwienie.
Wyszedłszy z restauracji wstąpiła do kobiety, która jej zawsze dawała robotę; ale ta odmówiła jej, utrzymując, że tę samą robotę zrobią jej kobiety w więzieniu o trzecią część taniej. Można sobie wystawić rozpacz tej nieszczęśliwej istoty; w braku roboty trzebaby chyba żebrać lub umrzeć z głodu.
Garbuska zadzwoniła do furtki z wielką nieśmiałością; wkrótce wyszła Floryna, aby jej otworzyć.
Kamerystka nie była już teraz tak gustownie ubraną, jak za czasów Adrjanny, przeciwnie, w ubiorze jej widać było przesadę surowej prostoty; ale pomimo to blada twarz tej dziewczyny wyglądała wcale powabnie.
Powiedzieliśmy już, że z powodu pewnej karnej sprawy wpadłszy w zupełną zawisłość od Rodin’a i margrabiego d’Aigrigny, Floryna służyła im od owego czasu za donosicielkę, szpiegując Adrjannę, pomimo zaufania i dobroci, któremi ta ostatnia ją obdarzała. Floryna w gruncie rzeczy nie była złą; dlatego odczuwała coś w rodzaju wyrzutów sumienia, gdy sobie przypominała