jezuitów, od wychowania, jakieby znalazły na modnych pensjach, zarażonych tegoczesnem zepsuciem; kobietom wdowom lub starym panom, ale także bogatym, klasztor dawał pewne schronienie od pokus światowych; w tem spokojnem ustroniu żyć mogły osoby wolne od zgiełku miasta, używać bogobojnej ciszy, dla zapewnienia sobie zbawienia; tam otaczano je największą i nauprzejmiejszą troskliwością.
Ale nie na tem jeszcze koniec; matka Agrypina, przełożona, podejmowała się także dostarczać pobożnym, co pragnęli uchronić swe domy od światowego zepsucia, bądź, to panienki do towarzystwa osób samotnych lub w podeszłym wieku, bądź to służących do gospodarstwa, wreszcie szwaczek i to takich, za których surową moralność zakład mógł ręczyć.
Zdawałoby się, że nic godniejszego sympatji, pochwały i poparcia nad podobny zakład; lecz pod temi moralnemi i pobożnemi pozorami ukrywała się obszerna i szkodliwa osnowa wszelkiego rodzaju intryg.
Przełożona klasztoru, była to kobieta słusznego wzrostu, mająca lat około czterdziestu, odziana w grubą suknię koloru karmelickiego, z długim różańcem u pasa; biały czepek zawiązany pod brodę i czarny welon osłaniały chudą, wybladłą twarz; czoło koloru pożółkłej kości słoniowej poorane było mnóstwem poziomych zmarszczek; nos jej ostro-kończasty, zakrzywiony był trochę, podobne jak u drapieżnego ptaka; w czarnem oku widać było bystrą przenikliwość; fizjognomja zarazem pojętna, zimna i spokójna.
Pod względem zdolności kierowania interesami zgromadzenia, matka Agrypina nie ustąpiłaby najprzebieglejszemu i najchytrzejszemu prokuratorowi. Gdy kobiety znają się na tak zwanym duchu interesów i gdy przytem posiadają tę im właściwą delikatną przenikliwość, niezmordowaną wytrwałość, roztropną szybkość, a nadewszystko wro-
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/534
Ta strona została skorygowana.