Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/536

Ta strona została skorygowana.

klasztornych, — listy do sióstr z prawa otwierała, listy zaś do pensjonarek bardzo zręcznie rozpieczętowywała, z prawa, jakie sobie przywłaszczyła, dla dobra duchowego tych kochanych wychowanek, i wysyłane z klasztoru, przed oddaniem na pocztę, przechodziły przez jej ręce.
Ślady tej pobożnej i niewinnej ciekawości bardzo łatwo niknęły, gdyż dobra matka miała zamożny arsenał wszelkiego kształtu delikatnych stalowych instrumentów; nakoniec w arsenale matki Agrypiny była nader dowcipnej roboty fajerka, nad której wilgotną parą trzymano listy skromnie i pokornie pieczętowane opłatkiem, a gdy ten odmiękł, list otwierał się bez najmniejszego uszkodzenia papieru. Przełożona sporządzała z każdego listu mniej lub więcej obszerny wyciąg.
Te ciekawe badania przerwano jej dwoma zapukaniami we drzwi, starannie zamknięte na zasuwkę.
Matka Agrypina spuściła natychmiast klapę biurka na cały ten arsenał, wstała i poważnie poszła otworzyć drzwi.
Siostra nowicjuszka dała jej znać, że księżna Saint-Dizier czeka w sali, i że Floryna, a z nią młoda, ułomna, biednie odziana dziewczyna, które przybyły nieco później od księżnej, czekają na małym korytarzu.
— Wprowadź najprzód księżnę.
Księżna Saint-Dizier weszła.
Księżna była ubrana bez zalotnych pretensyj, ale wytwornie i gustownie; ramiona i szyję okrywał wielki kaszmirski szal błękitny.
— Jakiż szczęśliwy traf obdarza mnie dziś jeszcze zaszczytem twych odwiedzin, moja kochana córko! — odezwała się uprzejmie przełożona.
— Bardzo ważny interes, moja kochana matko, bo bardzo się śpieszę, czekają na mnie u Jego Wysokiej Przewielbności i ledwie kilka minut pozostać tu mogę; idzie jeszcze o te dwie sieroty.
— One ciągle są rozłączone, podług twego żądania...