Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/546

Ta strona została skorygowana.

matka zechce użyć mnie do pracy, będzie mogła przekonać się.
— Dosyć mi na twem zapewnieniu, moja kochana córko... Wolisz chodzić dziennie do roboty... nieprawdaż?
— Panna Floryna uprzedziła mnie, że nie mogę spodziewać się, abym dostała robotę do domu.
— Przynajmniej w tej chwili, moja córko, nie można; jeżeliby później zdarzyło się... pamiętałabym o tem.. Teraz zaś, posłuchaj, co dla ciebie uczynić mogę: pewna podeszła bardzo szanowna dama prosiła mnie o szwaczkę, mogącą codziennie przychodzić; spodobasz się, skoro cię przedstawię; zakład weźmie na siebie obowiązek ubrania cię, jak należy, potrosze będzie się to odtrącać z twego zarobku, gdyż od nas będziesz płatną... zapłata będzie wynosić dwa franki dziennie... jak ci się zdaje, czy dosyć?
— Ach! moja matko wielebna... to daleko więcej, aniżeli spodziewać się mogłam.
— Przedewszystkiem powinnam ci powiedzieć, u kogo zakład zamierza cię umieścić; jest to pewna wdowa, pani Bremont, osoba gruntownej pobożności... w jej domu, jak się spodziewam, same tylko dobre znajdziesz przykłady... gdyby zaś miało być inaczej, zaraz przyszłabyś uwiadomić o tem.
— Jakto... wielebna matko?
— Słuchaj mnie tylko uważnie, moja córko — rzekła przełożona coraz życzliwszym tonem — instytut zaprowadzony przy naszym klasztorze ma cel święty, dwojaki... Wszakże rozumiesz, że jeżeli obowiązkiem jest naszym dawać pracodawcom wszelką pewność co do moralności osób, które umieszczamy w ich domach, powinniśmy także upewnić osoby, przez nas umieszczane, o moralności państwa, u których je umieszczamy.
— Nic nadto sprawiedliwszego i przezorniejszego wielebna matko...
— Nieprawdaż, moje dziecko?... bo równie jak sługa