Garbuska wzruszona, nachyliwszy się do okna, śledziła z niepokojem poruszenia panny de Cardoville i Róży Simon, których widzieć razem w tem miejscu się nie spodziewała.
Sierota, zbliżywszy się do parkanu, oddzielającego klasztor od domu doktora Baleinier, powiedziała coś Adrjannie, na której twarzy wyraziło się natychmiast zdziwienie, oburzenie i politowanie.
W tej chwili wbiegła do ogrodu zakonnica, rozglądając się po wszystkich stronach, jakgdyby kogoś szukała; potem, spostrzegłszy Różę, która przelękła przycisnęła się do parkanu, uchwyciła ją za rękę, zgromiła i uprowadziła ją ze sobą.
Biedna sierota zdołała tylko jeszcze dwa lub trzy razy obejrzeć się na Adrjannę, która, przemówiwszy jeszcze coś do niej, już to głosem, już gestami, śpiesznie odeszła.
Korytarz, gdzie podówczas znajdowała się Garbuska, był na pierwszem piętrze klasztoru; szlachetnie myśląca, a przytem sprytna szwaczka powzięła myśl, by zejść na dół, dostać się do ogrodu i pomówić z żółto-włosą piękną dziewicą.
Dzień był na schyłku, i słońce niedługo miało zajść; Garbuska śpieszyła się z wykonaniem swego zamiaru, idąc pocichu i przysłuchując się co chwila, stanęła na końcu korytarza; dwa lub trzy stopnie schodów prowadziły do
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/552
Ta strona została skorygowana.
IV.
GARBUSKA I PANNA DE CARDOVILLE..