Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/590

Ta strona została skorygowana.

— Wszakże to ksiądz Dubois kazał je tam zaprowadzić, a mój spowiednik działał z namowy pana Rodina.
— A choćby i tak, napróżno udalibyśmy się do pana Rodina, nicbyśmy nie wskórali.
— U niego nie, ale może u tego władzę mającego księdza, który jest przełożonym Gabrjela, i który zawsze się nim opiekował.
— Cóż to za ksiądz, matko? — Ksiądz d‘Aigrigny.
— D‘Aigrigny! — zawołał Dagobert ze wstrętem. — Więc do tych matactw należy człowiek, który był wojskowym, nim został księdzem?
— Tak, ojcze, margrabia d’Aigrigny... dawniej, jeszcze za czasów Napoleona, służył w jakiemś obcem wojsku... a w roku 1815 Burbonowie dali mu pułk francuski...
— To on! — rzekł Dagobert przytłumionym głosem. — Wszędzie on! jak zły duch... kiedy idzie o matkę, o ojca lub dzieci.
— Co mówisz, mój ojcze?
— Margrabia d’Aigrigny! — mówił dalej Dagobert. — Wiecie wy, co to za człowiek? Nim został księdzem, dręczył swą miłością matkę Róży i Blanki, walczył przeciwko swemu krajowi i dwa razy potykał się z generałem Simon... Tak, kiedy generał, okryty ranami, był w niewoli w Lipsku, on tymczasem pod Waterloo, w obcem wojsku, walczył przeciwko nam. Za Burbonów, renegat ten, okryty zaszczytami, spotkał się znowu z napoleońskim generałem, który był wówczas w nieszczęściu. Wtedy to przyszło między nimi do pojedynku... Margrabia został raniony; ale generał Simon skazany na śmierć, musiał uciekać z Francji... Powiadacie, że ten renegat jest księdzem... A więc ja jestem zupełnie pewny, że to on kazał porwać Różę i Blankę przez nienawiść do ich rodziców... I ten niegodziwiec trzyma je w swej mocy!... A więc nietylko bronić muszę majątku tych