ga rozkaz udania się na południe. Teraz właśnie w Linie i Awugdunionie mógłby być bardzo użytecznym pośrednikiem... gdyż protestanci burzą się, zachodzi obawa reakcji przeciw katolikom.
— Nie wiem, czy Morok nie miał jakich szczególnych powodów do zmienienia kierunku podróży. Powiedział mi, że chce tu dawać przedstawienia.
— Jakie przedstawienia?
— Podczas przejazdu przez Lugdun, agent dramatyczny zobowiązał go, aby za bardzo korzystnem wynagrodzeniem dawał ze swą menażerją przedstawienia w teatrze Porte-Saint-Martin.
— Niechże i tak będzie — rzekł d’Aigrigny, wzruszywszy ramionami — lecz rozpowszechnianiem broszur, sprzedażą różańców i obrazków, jako też przez wpływ, jakiby pewno wywierał na mniej oświecony lud Południowego departamentu i Bretonji, mógłby oddać daleko większe usługi, aniżeli swą działalnością w Paryżu.
— Jest on tu, na dole, wraz z pewnym olbrzymem, który mu zawsze towarzyszy; gdyż Morok, jako dawny sługa Waszej Wielebności, spodziewa się, że dostąpi zaszczytu ucałowania jeszcze dziś ręki Waszej Wielebności.
— Niech o tem nie marzy. Wiesz przecie, ile nam jeszcze pozostało zajęcia na dzisiejszy wieczór. Czy poszedł kto na ulicę Świętego Franciszka?
— Wysłałem... Stary żyd, jak oznajmił, już został zawiadomiony przez notarjusza. Jutro, o godzinie szóstej rano, mularze wybiją zamurowaną bramę, a tak dom ten, po stu pięćdziesięciu latach, pierwszy raz będzie otworzony.
D’Aigrigny zamyślił się, poczem odezwał się do Rodina.
— Dziś, przed tak stanowczym dniem jutrzejszym, trzeba o wszystkiem pamiętać, przypomnieć sobie, i niczego nie zaniedbać. Odczytaj mi kopję owej noty, dotyczącej pana Rennepont’a, zaciągniętej do archiwum zgromadzenia przed 150-ciu laty.
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/605
Ta strona została skorygowana.