Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/655

Ta strona została skorygowana.
CZĘŚĆ I.
TRZYNASTEGO LUTEGO.
I.
DZIEDZIC.

Gdy Samuel roztworzył bramę, stanęli przed nim Gabrjel i Rodin. Ostatni zapytał żyda:
— Czy pan jesteś stróżem tego domu?
— Tak, panie — odrzekł Samuel.
— Ksiądz Gabryel de Rennepont, którego tu pan widzisz — rzekł Rodin, wskazując swego towarzysza — jest jednym z potomków Marjusza de Rennepont.
— A tem lepiej, panie — odrzekł żyd prawie mimowolnie, uderzony anielską fizjognonmją Gabryela.
Patrzał na księdza z pełnem poszanowania zajęciem, wkrótce jednak, spostrzegłszy, że to nabawiało Gabryela kłopotu, odezwał się:
— Notarjusz przybędzie dopiero o godzinie dziesiątej.
Gabryel spojrzał nań ze zdziwieniem i zapytał:
— Jaki notarjusz?
— To wszystko wyjaśni panu ksiądz d‘Aigrigny — podchwycił Rodin; a zwracając się do żyda, dodał: — Czy nie moglibyśmy gdzie zaczekać na notarjusza?
W kilka chwil potem Gabryel i Rodan wprowadzeni zostali przez Samuela do pokoju, który tenże zajmował na dole.
Rodin i Gabryel pozostali w pokoju sami.
Zamiast zwykłej łagodności, która twarzy młodego misjonarza nadawała wdzięk niewymowny, widniał na niej widoczny wyraz smutku i surowości. Od kilku już dni Rodin nie widział Gabryela, mocno więc uderzyła go