Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/656

Ta strona została skorygowana.

zmiana w jego fizjognomji. Gabryel, jak zwykle, ubrany był w długą czarną sutannę, przy której mocniej jeszcze odbijała przezroczysta bladość jego twarzy. Po oddaleniu się żyda, rzekł do Rodnia poważnym tonem:
— Czy nareszcie powiesz mi pan, dlaczego już od kilku dni nie wolno mi było widzieć się z wielebnym księdzem d‘Aigrigny?... Jakiż ja mogę mieć w tem interes, aby się znajdować w tym domu?
— Niepodobna, abyś o tem nie wiedział — mówił Rodin, pilnie badając Gabryela. — Bo pocóż to przychodziła wczoraj twoja przybrana matka?... Czyż nie mówiła ci o pewnych papierach rodzinnych?
— Wcale nie — odrzekł Gabryel.
— A więc... twierdzisz, że nie po to przychodziła do ciebie wczoraj Franciszka Baudoin? — uporczywie powtarzał Rodin.
— Panie — rzekł młody ksiądz łagodnie, tłumiąc w sobie uczucie niecierpliwości. — Zapewniam pana, że prawdę mówię.
— Wierzę — odrzekł Rodin — Taką myśl nastręczyło mi tylko szukanie przyczyny, jaka skłoniła cię do przekroczenia rozkazu Wielebnego księdza d‘Aigrigny, zabraniającego ci wszelkiej styczności z osobami obecnemi.. Pozwoliłeś sobie przeciwko wszelkim naszym regułom zamknąć drzwi, które powinny być zawsze otwarte lub tylko przymknięte, aby nie było żadnej przeszkody do wzajemnego kontrolowania.
— Drzwi zamknąłem dlatego że chodziło o spowiedź.
— A cóż ją tak nagliło do spowiedzi?
— O tem dowiesz się pan, jak będę zdawał sprawę księdzu d‘Aigrigny, jeżeli ci pozwoli być przy tem obecnym.
Słowa te wyrzekł młody misjonarz tak dobitnie, że nastąpiło po nich dość długie milczenie.
Tak więc Gabryel nie wiedział wcale o rodzinnych związkach, łączących go z córkami marszałka Simom,