Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/663

Ta strona została skorygowana.
II.
ROZBRAT.

Ksiądz d'Aigrigny, w wielkiem zmartwieniu, wziął machinalnie bilet od Rodina i trzymał go w ręku, nie pomyślawszy o przeczytaniu; wielebny ten ojciec z trwogą wyglądał końca rozmowy.
Według ustawy zakonu jezuitów, Gabrjel nie mógł nic posiadać na swoją wyłączną własność, a nadto ksiądz d'Aigrigny uzyskał od niego, na rzecz zgromadzenia, wyraźne zrzeczenie się wszelkiego majątku; lecz można było mniemać, iż wyraźnie zerwać chce związki, łączące go z zakonem Jezuitów; w takim razie prawnie nie miał obowiązku dotrzymać jakiegobądź przyrzeczenia. Nadzieje księdza d'Aigrigny zagarnięcia na rzecz zakonu olbrzymiego mienia rodziny Rennepont'ôw na zawsze byłyby zniszczone.
Ksiądz d'Aigrigny, w niemym przestrachu, czekał rozwiązania tej aż dotąd groźnej dla niego rozmowy.
Misjonarz zaś mówił dalej:
— Gdy wstąpiłem do jezuickiego seminarjum, mego postanowienia nie dyktowało mi nieodzownie religijne powołanie... skłoniła mnie do tego chęć świętego wywdzięczenia się przybranej matce. Z tem wszystkiem, prawdziwy duch religji Chrystusa tak jest ożywczy, iż nabrałem chęci i gorliwości, gdym pomyślał, że będę wykonywał Boską naukę Zbawiciela. Tej wzniosłej i świętej nauce nikt się nie oprze, kiedy się jej nauczy ze łzami w oczach i sercem pełnem tkliwej miłości bliźniego!