to kwestja dość drażliwa... Dowiedziałeś się zapewne wczoraj od swej przybranej matki, że powołany będziesz do odziedziczenia spadku... którego wartość jeszcze niewiadoma.
Gabrjel żywo podniósł głowę i odparł:
— Nie rozumiem cię, mój ojcze.
— A przecież to rzecz bardzo prosta...
— Łamiesz swoją przysięgę dlatego, że my jesteśmy prześladowani i że chcesz odzyskać swój dar — dodał Rodin piskliwym głosem, jakgdyby chcąc krótko i po grubjańsku przedstawić stosunek Gabrjela do zakonu.
Na to haniebne oskarżenie Gabrjel podniósł i ręce do nieba, wołając żałosnym głosem:
— O! mój Boże!... mój Boże!
Ksiądz d‘Aigrigny, zamieniwszy z Rodinem spojrzenie, rzekł do niego surowym głosem, niby karcąc go za jego obraźliwą otwartość:
— Sądzę, że za daleko się posuwasz...
— Wielebny ojcze — odezwał się nareszcie Gabrjel blady, wzruszony, drżący i hamując swe słuszne oburzenie — dziękuję ci, żeś przynajmniej zawiesił swój sąd... Nie, nie jestem podły, gdyż Bóg mi świadkiem, że nie wiedziałem, aby zagrażało waszemu zgromadzeniu jakie niebezpieczeństwo; nie jestem ani podstępnym, ani chciwym, gdyż Bogiem się świadczę, że dopiero w tej chwili, od was się dowiaduję, iż, być może, powołany zostanę do odziedziczenia spadku i że...
— Jedno słowo tylko, kochany synu — przerwał ksiądz d‘Aigriginy — o tej okoliczności dowiedziałem się niedawno, prawdziwym przypadkiem... A to z powodu papierów, które twa przybrana matka oddała swemu spowiednikowi i które nam złożone zostały przy twem wejściu do naszej szkoły. Jeszcze wczoraj wieczorem uważaliśmy cię wszyscy za swego; ustawa nasza wymaga, aby żaden z mas nie posiadał nic na swą wyłączną własność... A więc już nie ty, lecz zgromadzenie, w mojej osobie, wystąpiło
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/674
Ta strona została skorygowana.