Mularze, ukończywszy swoją robotę i chcąc być obecnymi przy otwarciu drzwi, oczekiwali wraz z dozorującym ich dependentem notarjusza na przybycie Samuela, który nadchodził od strony ogrodu z pękiem kluczy w ręku.
— Teraz, moi przyjaciele — rzekł starzec, zbliżywszy się przed schody ganku — kiedyście ukończyli waszą robotę, udacie się do pana notarjusza po zapłatę, a następnie ja was wypuszczę za bramę.
— A zmiłujże się, szanowny panie — odezwał się dependent — zważ przecie, że ja i ci ludzie znajdujemy się w najciekawszej chwili i radzibyśmy niezmiernie widzieć wnętrze tego osobliwego domu, a ty miałbyś serce odprawić nas z kwitkiem?... to niepodobna...
— Przykro mi bardzo, ale tak być musi, gdyż ja powinienem najsamprzód, i to sam jeden, wejść do tego domu, zanim wprowadzę doń spadkobierców dla przeczytania testamentu.
Widząc nieugiętość stróża, mularze z żalem zdecydowali się zejść ze schodów; dependent nie chciał tak łatwo dać za wygraną.
Zamiarowi temu jednakże przeszkodził notarjusz, który z dziedzińca odezwał się donośnym i naglącym głosem:
— Panie Piston... Zbiegnij prędko do najbliższego handlu i przynieś trzy lub cztery arkusze stemplowego papieru, dla spisania aktu... Bież co żywo, bo akt musi być
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/678
Ta strona została skorygowana.
IV.
CZERWONA SALA.