Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/679

Ta strona została skorygowana.

spisany natychmiast, jeszcze przed otwarciem testamentu; czas bardzo nagli!
Tymczasem Samuel, idąc po schodach, dostał się do drzwi, które tylko co odmurowano.
Starzec z głębokiem wzruszeniem, po odszukaniu w pęku potrzebnego klucza, włożył go w zamek, zakręcił, a otworzywszy, popchnął drzwi, które zaskrzypiały na odwiecznych zawiasach.
Natychmiast uderzyło go w twarz wilgotne, zimne powietrze, jak z piwnicy, która bardzo dawno nie była roztwieraną.
Odgłos ciężkich stąpań żyda rozlegał się pod wysoką kopułą sieni; wnuk Izaaka Samuela melancholijnie zadumał się, pomyślawszy, że pewno kroki jego dziada były ostatniemi, które rozległy w tym domu, gdy go zamykał przed stu pięćdziesięciu laty, wierny bowiem przyjaciel Rennepont‘a, który mu pozornie sprzedał swój dom i który następnie zdał go dziadowi Samuela, umożliwił tym sposobem przechowanie tej nieruchomości dla dzisiejszych jego spadkobierców.
Do tych myśli, zajmujących Samuela, dołączyło się jeszcze wspomnienie światła, widzianego dziś zrana w otworach ścian, okrywających taras; pomimo więc mocy charakteru, starzec zadrżał, biorąc zkolei drugi klucz z napisem: do czerwonej sali, i otwierając nim podwoje, prowadzące do tej sali.
Jedno w całym tym domu otworzone okno oświecało ten obszerny pokój, wybity ciemno-purpurawym adamaszkiem, którego kolor nie uległ zmianie; gruby kobierzec turecki pokrywał posadzkę: krzesła z drzewa, pozłacane, w surowym stylu z czasów Ludwika XIV, rozstawione były systematycznie wzdłuż ścian; drugie drzwi, prowadzące do następnego pokoju, znajdowały się wprost drzwi wchodowych, ich boazerje, jak i gzymsy, sufit okalające, były białe ze złoconemi listwami.
Bogate kandelabry i ścienny zegar, tego stylu co i me-