Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/69

Ta strona została skorygowana.

— Dżalma! — rzekła Rózia, mając oczy zwilżone łzami, przerwawszy czytanie.
— Dżalma — powtórzyła Blanka, podzielając rozrzewnienie siostry. — O! nigdy nie zapomnimy tego imienia.
— I dobrze uczynicie, bo jak widać, nosi je tęgi, choć bardzo młody wojak... Czytaj-no dalej, kochana moja Róziu.
— Na poprzedzających stronicach opisałem ci dwa pomyślne dni, droga moja Ewo — czytała dalej Rózia — jakie mieliśmy w tym miesiącu; coraz lepiej organizując się na europejski sposób, szczupłe wojsko starego mego przyjaciela, indyjskiego księcia, dokazywało cudów. Odparliśmy Anglików, i zmuszeni byli nawet opuścić część tego biednego kraju... Dziś rano, po bardzo trudnym marszu śród skał i gór, dowiedzieliśmy się, że nieprzyjaciel odebrał posiłki, i że zamierza znowu działać zaczepnie; o kilka tylko mil znajdował się od nas, bitwa więc była nieodzowną; mój stary przyjaciel, książę indyjski, ojciec wybawcy mego, najgoręcej pragnął iść w ogień. Bitwa zaczęła się o godzinie trzeciej; krwawa, mordercza. Spostrzegłszy między naszymi chwilowe zachwianie się, bo nierównie szczuplejszą była ich liczba, a posiłki angielskie składały się ze świeżego żołnierza, uderzyłem przeto na czele małej jazdy odwodowej“.
„Stary książę znajdował się w środku, i bił się tak, jak zwykł bić się, z największą odwagą; ledwo osiemnastoletni, i równie jak ojciec waleczny syn jego, Dżalma, nie odstępował mnie ani chwilę; w najgorszej chwili natarcia, koń zabity pode mną potoczył się ze mną w wąwóz, a ja przygnieciony ciężarem, myślałem przez chwilę, że mam kości biodra złamane...
— Biedny ojciec — rzekła Blanka.
— Anglicy rozumieli, że skoro ja zginąłem (mniemanie bardzo dla mnie pochlebne) łacno im pójdzie rozprawa z wojskiem mego starego przyjaciela. Kiedy toczy-