dla Stwórcy; dając im pojęcie o wspaniałości natury i czyniąc ich godnymi uczestnikami jej skarbów?...
Oh! jeżeli pozwoli niebo, ażeby po upływie półtora wieku, potomkowie mej rodziny, wierni ostatniej woli życzliwego ludzkości serca, połączyli się tym sposobem w świętą społeczność!
Ileżby dać tu można było wspaniałych, wzniosłych przykładów światu. Jakież boskie posłannictwo! Nakoniec jak silny mogłaby nadać dla dobra ludzkości popęd rodzina tak zjednoczona, tak potężnemi rozrządzać mogąca środkami działania.
I wtedy takie w dobrym celu zjednoczenie byłoby zdolne zwalczyć zgubne towarzystwo, którego ja jestem ofiarą, a które może po upływie półtora wieku nic jeszcze nie straci ze swej strasznej władzy.
A wtedy, po tem dziele ciemnoty, ucisku i złości, które ciążą nad światem, moi potomkowie będą mogli okazać dzieło światła, dobra i szczęścia.
Duch dobrego i duch złego stanąłby naprzeciw siebie.
Rozpoczęłaby się walka, a Bóg wspierałby sprawiedliwych...
Żeby zaś niezmierne środki pieniężne, któreby nadały tyle władzy mej rodzinie, nie wyczerpały się, ale żeby odradzały się z czasem, moi spadkobiercy, słuchając mej woli, powinniby użyć na fundusz, pomnażać się mający tym samym sposobem, dwa razy taką sumę, jakiej ja dla zapewnienia im mienia użyłem...
Wreszcie znajdą się w dużem biurku hebanowem, w żałobnej sali, niektóre praktyczne myśli w przedmiocie takiego stowarzyszenia.
Taka jest ostatnia moja wola...
Jeżeli koniecznie wymagam, aby moi potomkowie stawili się osobiście przy ulicy Świętego Franciszka w dniu otwarcia testamentu, to dlatego, aby zebrani w tym dniu uroczystym zobaczyli i poznali się.
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/692
Ta strona została skorygowana.