łem się w wąwóz, spostrzegł to oficer Sipajów i pięciu czy sześciu żołnierzy nieregularnego wojska skoczyło, aby mnie zabić. Wśród ognia i dymu prochowego, śród zapału bitwy, nie spostrzegli nasi górale upadku mojego; ale Dżalma, który mnie nie odstępował, wskoczył w wąwóz, dać mi pomoc, a zimna krew jego i odwaga życie mi ocaliły; jednym strzałem swej dubeltówki trupem położył oficera, drugim zgruchotał ramię nieregularnemu żołnierzowi, który już mi bagnetem przebił lewą rękę; ale nie trwóż się, dobra moja Ewo, to bagatela... tylko zadraśnięcie...
— Raniony... raz jeszcze raniony, mój Boże! — zawołała Blanka, załamując ręce i przerywając czytanie.
— Uspokójcie się — rzekł Dagobert — bo to, jak mówi generał, było tylko zadraśnięcie; tak on nazywał rany, które mu nie przeszkadzały bić się, białe rany.
—„Kiedy mnie spostrzegli ranionego“ — czytała dalej Rózia, otarłszy oczy — Dżalma, schwyciwszy swą dubeltówkę, jak maczugą wywijał, i odpierał żołnierzy; ale w tej chwili ujrzałem, jak jeden z nowych nieprzyjaciół, z za krzaka bambusowego, powoli oparłszy karabin o gałęzie, wymierzył w Dżalmę, i waleczny chłopak odebrał kulę w piersi, a krzyk mój nie zdołał ochronić go od strzału... Cofnąwszy się dwa kroki wstecz, upadł na kolana, ciałem swojem chciał mnie zasłonić... Możesz sobie wyobrazić moją wściekłość, moją rozpacz; nieszczęściem, usiłowania wydobycia się z przykrego położenia były daremne z powodu wielkiego bólu, jakiego doświadczałem w nogach. Bezsilny i bezbronny, przez kilka sekund byłem świadkiem nierównej i zaciętej walki. Dżalma utracił wiele krwi i ręce mu osłabły; już jeden z nieregularnych, głosem zachęcając innych, odwiązał od swego pasa coś nakształt ciężkiego sierpa, jaki jednem cięciem zmiata głowę, gdy wtem dwunastu górali nadbiegło na odgłos potyczki. Dżalma przeto został ocalony, mnie oswobodzono, i w kwadrans potem znowu mogłem
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/70
Ta strona została skorygowana.