Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/705

Ta strona została skorygowana.

paczą do ostatecznego doprowadzony kroku, rzekł do notarjusza:
— Ponieważ w tym razie objaśnienie niedość jest silne dla obrony słuszności, ostatecznego więc, panie, zmuszony będę chwycić się środka; nim do niego przystąpię, raz jeszcze i to ostatni, pytam księdza d‘Aigrigny, czy zechce poprzestać tylko na przypadajaącej na mnie z tego spadku części, z warunkiem, aby reszta jego pozostała w pewnem ręku dopóty, aż spadkobiercy, w których imieniu zachodzą reklamacje, będą mieli możność udowodnić swoje do niego prawa.
— Na tę propozycję odpowiem, com już powiedział — odrzekł d‘Aigrigny. — Nie idzie tu o mnie, lecz o wielką sprawę ludzkości; zmuszony więc jestem odrzucić cząstkową ofiarę księdza Gabrjela i przypomnieć mu jego przyrzeczenie i tak uroczyste zobowiązanie.
— Tak więc odrzucasz pan taką ugodę? — zapytał Gabrjel wzruszonym głosem.
— Tak mi nakazuje obowiązek wobec ludzkości.
— A więc — odrzekł Gabrjel wzruszonym głosem — ponieważ mnie do tego zmuszasz, przeto odwołuję moje słowo; kiedym ci zapisywał, zapisałem jedynie część na mnie przypadającą, a bynajmniej nie miałem na myśli części należących do innych spadkobierców.
— Strzeż się, kochany synu — zagroził d‘Aigrigny — chciej pamiętać o tem, że ja mam w ręku przysięgę, napisaną przez ciebie... formalną przysięgę...
— Wiem! Mniejsza o to, niech i tak będzie — mówił misjonarz z głębokiem przekonaniem — wystawię się na wszelkie skutki mego wiarołomstwa, ogłoście je wszędzie; stanę się przedmiotem pogardy i odrazy wszystkich... lecz Bóg sądzić mnie będzie...
Młody ksiądz otarł sobie łzy.
— O! uspokój się! — zawołał Dagobert — wszyscy uczciwi ludzie będą po twojej stronie.