Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/723

Ta strona została skorygowana.

wałeś do pomocy gwardję miejską, komisarzy policji, dozorców, odźwiernych.... Aż litość bierze, gdy się o tem wszystkiem wspomni!... Chyba tylko najpomyślniejsze udanie się rzeczy mogłoby zjednać ci przebaczenie niedołężności!!! ale nie osiągnąłeś skutku....
— Panie! — rzekł d‘Aigrigny, do żywego dotknięty — jesteś więcej niż surowym... w swym sądzie... i pomimo należącego ci się ode mnie uszanowania, zmuszony jestem powiedzieć ci, że do takiego obchodzenia się ze mną nie jestem przyzwyczajony...
— W istocie! wiele jest jeszcze rzeczy, do których nie jesteś przyzwyczajony — przerwał ostrym tonem Rodin — ale się do nich przyzwyczaisz... zanadto byłeś zarozumiały; jest jeszcze w tobie zaród dawnej żołnierki i światowego trzpiotostwa, który zawsze jeszcze fermentuje i odbiera twemu rozumowi potrzebną zimną krew, przenikliwość i jasność; w obozie i wyprawach biłeś się, bankietowałeś, uganiałeś się za rozkoszami, za kobietami... Wszystko to cię zużyło. Nie możesz być już teraz zdatnym na nic lepszego, jak tylko na subalterna: już jesteś osądzony. Brakować ci zawsze będzie owej dzielności, owej bystrości umysłu, co to umie panować nad ludźmi i wypadkami. Taką dzielność, taką bystrość umysłu, jeśli kto, to ja, ja mam ją... a wiesz dlaczego? oto dlatego, że oddany wyłącznie usługom naszego zgromadzenia, byłem i jestem zawsze brzydki, brudny i nigdy nie znałem kobiet... tak, tak, nigdy nie znałem kobiet... w tem to jest cała moja męskość....
Wymawiając te słowa z chełpliwym cynizmem, Rodin był przerażający. Za tę jednak zuchwałą, bezczelną śmiałość, za tę dzielność, Rodin w oczach księżnej Saint-Dizier był prawie pięknym. D‘Aigrigny, widząc, jak to szatańskie stworzenie panuje nad nim niemiłosiernie, chciał jeszcze doświadczyć ostatnich sił oburzenia i zawołał:
— Eh! panie, ta junakierja nie dowodzi jeszcze ani wartości, ani mocy... zobaczymy cię w czynach...
— Ja mówię — odrzekł powoli Rodin — że podejmuję