dział, gdyby np. najniebezpieczniejsi członkowie rodziny Rennepont’ów... nim upłynie trzy miesiące, przyszli na klęczkach prosić o łaskę przyjęcia ich do tego zgromadzenia, do którego mają odrazę i od którego dziś odłączył się Gaibrjel?
— To niepodobna! — odparł d‘Aigrigny.
— Niepodobna... A czemże ty byłeś, mój panie, przed piętnastoma laty? — zapytał Rodin — światowcem, rozpustnikiem... a jednak przyszedłeś do nas, i twoje dobra stały się naszymi... Jakto, my upokarzaliśmy książąt, królów, papieżów, my wciągnęliśmy, przygasiliśmy w naszej jedności wzniosłe dusze, które, będąc za naszym obrębem, zanadto świeciły, my panowaliśmy niemal nad dwoma światami; my przetrwaliśmy czerstwi, bogaci i straszni aż do dziś dnia pośród wszelkich nienawiści, wszelkich proskrypcyj, a nie mielibyśmy zwalczyć familji, która nam tak niebezpiecznie zagraża, a której dobra, zabrane naszemu zgromadzeniu, tak bardzo są nam potrzebne?... Jakto! nie będziemy tyle zręcznymi, aby osiągnąć ten cel bez użycia niezręcznych środków, gwałtów, bez dopuszczenia się jawnych zbrodni? Więc nie znasz potężnych środków wzajemnego niszczenia, jakie wywołać może gra namiętności ludzkich wyrachowanych, drażnionych, podniecanych... a nadewszystko gdy, dzięki potężnej pomocy — dodał Rodin z szatańskim uśmiechem — te namiętności mogą podwoić zapał i gwałtowność!...
— O jakiej mówisz pomocy — zapytał d‘Aigrigny, który, podobnie jak księżna Saint-Dizier, pod wpływem tej mowy, uległ pewnemu zdziwieniu i obawie.
— Tak, tak — mówił dalej Rodin, nie odpowiadając wprost na pytanie — gdyż potężna ta pomoc, jeśli do nas przyjdzie, może sprowadzić zmiany straszne, przerażające, uczynić małymi, lękliwymi, najnieugiętszych, łatwowiernymi najbezbożniejszych... dzikimi, drapieżnymi... najłagodniejszych... Jeśli nadejdzie — mówił dalej Rodin, jakby sam do siebie — młodzi, najsilniejsi... znajdą się w każdej
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/727
Ta strona została skorygowana.