Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/740

Ta strona została skorygowana.
II.
KRYJÓWKA.

Fizjognomja Rodina, gdy wszedł do matki Arseni, tchnęła dobrocią i prostotą serca; oparłszy rękę na rękojeści parasola, rzekł:
— Moja kochana pani, mieszkam na wsi, więc tylko kiedy-niekiedy mogę zajrzeć do tego mieszkania dla załatwienia moich drobnych interesów.
— A właśnie przybył tu list dla pana, któregoś się dziś rano spodziewał; koperta spora i przychodzi z bardzo daleka.
— Dziękuję pani! — odrzekł Rodin, odbierając list z pozorną obojętnością, i włożył do kieszeni bocznej z przodu surduta, który następnie starannie zapiął.
— Czy pan wstąpi do mieszkania?
— Właśnie tam idę, kochana pani.
— A więc zająć się muszę dostarczeniem panu żywności!
Matka Arseni wzięła stary koszyk, włożyła weń trzy czy cztery wiązki drzewa, pęczek łuczywa, kilka kawałków węgla i przykryła to paliwo liściem kapuścianym; poszedłszy potem na dół do sklepiku, wyjęła z kosza duży bochenek chleba, ukrajała sporą kromkę i wybrała pyszną czarną rzodkiew, przekrajała, położyła je starannie przy chlebie na liściu kapuścianym. Wyjąwszy ze swego piecyka kilka żarzących się węgli, włożyła je