Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/744

Ta strona została skorygowana.

Powiedzieliśmy już, że Rodin rzadko odwiedzał to mieszkanie. Według ustaw swego zakonu, mieszkał dotąd razem z księdzem d’Aigrigny, nad którym nadzór jemu szczególnie był powierzony; żaden bowiem członek zgromadzenia, a szczególnie członkowie niższego stopnia, na jakim Rodin aż do tej chwili pozostawał, nie mógł zamykać się w swem mieszkaniu, ani nawet nie wolno mu było mieć sprzętu na klucz zamykanego; takim sposobem nic im nie przeszkadzało szpiegować się wzajemnie i bezustannie.
Z powodów osobistych Rodin najął to mieszkanie przy ulicy Klodoweusza, bez wiedzy swego zgromadzenia.
Z tej kryjówki socjusz korespondował wprost z najpierwszymi członkami najwyższego kolegjum rzymskiego.
Gdy Ridin pisał do Rzymu, że ksiądz d‘Aigrigny, odebrawszy rozkaz oddalenia się z Francji bez widzenia się ze swą konającą matką, wahał się, czy ma wyjechać (czytelnik przypomina sobie), dodał on w post scriptum

„Proszę oświadczyć księciu kardynałowi, że może polegać na mnie, ale też nawzajem wypada, aby mnie czynnie wspierał“.

Ten poufały sposób znoszenia się z najpotężniejszym dygnitarzem zakonu dowodził, że, pomimo swej pozornej niskości, socjusz uważany był za bardzo ważną osobistość przez wielu kardynałów, którzy pisywali do niego do Paryża pod zmyślonem nazwiskiem, cyframi, ostrożnie jednak podpisując swe listy.
Po chwilowem dumaniu i przypatrywaniu się portretowi Syxtusa V-go, Rodin wolnym krokiem powrócił do stołu z owym listem.
A ponieważ potrzeba było jeszcze paru minut, ażeby wskazówki jego zegarka wskazywały wpół do dziesiątej, Rodin, aby nie tracić czasu, wziął się