Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/748

Ta strona została skorygowana.
III.
NIESPODZIEWANE ODWIEDZINY.

Jakkolwiek Rodin mocno się uradował z wiadomości, zawartych w drugim liście z Rzymu, nie chciał jednak dać poznać tego uczucia w swej odpowiedzi. Skończywszy skromne śniadanie, napisał następującą notę:
„To, o czem mi donoszą, bynajmniej mnie nie dziwi.
„Wahanie się i trwożliwość zawsze wywołują takie skutki. Dobrze. W Romanji wytępiają patrjotów. I to dobrze. Oddziały nasze przestały tępić liberałów. To mi się nie podoba. Należy działać ciągle i bez wytchnienia....“
W chwili, kiedy Rodin kończył pisać ostatnie wyrazy, uwagę jego przerwał nagle świeży, dźwięczny głos Róży Pompon, która, umiejąc Berangera na pamięć, otworzyła okno w mieszkaniu Filemona i, usiadłszy na niem, śpiewać zaczęła wyjątek z jego pieśni, w którym wyrażała się prawdziwie chrześcijańska tolerancja i życzliwość. Łagodność tych myśli tak była sprzeczna z zimnem okrucieństwem objawionem w kilku wierszach napisanych przez Rodina, iż tenże podskoczył i przygryzł sobie wargi ze złości.
Nie śmiejąc wyjrzeć oknem dla przekonania się, co to za natrętna śpiewaczka, wzruszył ramionami, wziął znowu pióro i pisał dalej:
„Ot co trzeba zrobić: Wypadałoby podburzyć wszyst-