Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/762

Ta strona została skorygowana.

— Nic chwalebniejszego nad radość, jaką pani okazujesz; lecz dlaczego chcesz popełnić tak dziwną sprzeczność i narazić ich na ściganie sprawiedliwości?...
— Co pan mówisz?
— Bo, jeśli zostaną przytrzymani, ponieważ stali się winnymi przełażenia przez mur w nocy i gwałtownego włamania się, czekać ich będą za to galery.
— O nieba!... i to z mego powodu!
— A co gorsza, że przez panią zostaliby wskazani.
— Jakto przeze mnie?
— Tak, niezawodnie, jeżeli wytrwasz w zamiarze mszczenia się na swej stryjence i na księdzu d’Aigrigny.
— Tłómacz się jaśniej!
— Co też za dziecko z pani — zawołał jezuita pewnym tonem — czy pani sądzisz, że skoro sprawiedliwość zajmie się jaką sprawą, można będzie wstrzymać jej bieg gdzie i jak się podoba? Wyszedłszy stąd, wniesiesz skargę do sądu na mnie i na swą rodzinę, nieprawdaż?... Dobrze!... cóż stąd wyniknie? Ten nocny napad, który, dla uniknięcia zgorszenia, przełożona klasztoru miała pokrywać milczeniem, ten nocny napad, mówię, któregom i ja także rozgłaszać nie chciał, rozgłosić się musi; a, ponieważ tu idzie o wielką zbrodnię, o hańbiącą karę, sprawiedliwość ścigać będzie nieszczęśliwych; w Paryżu, prędzej czy później zostaną wykryci i aresztowani.
— Ależ to byłoby okrutne!... to niepodobna...
— Przeciwnie, niezawodnie, — odrzekł Baleinier — i, kiedy przełożona klasztoru i ja staramy się o przytłumienie wieści o tej sprawie... pani... dla której ci nieszczęśliwi narazili się na niebezpieczeństwo galer, chcesz ich wydać w ręce sprawiedliwości.
W rzeczy samej Rodin, którego instrukcyj, nic o tem nie wiedząc, trzymał się doktór, był zanadto przebiegłym, aby miał pozostawić Adrjannie wybór, mówiąc: Jeśli odezwiesz się w sądach z jaką skargą, my zaraz wniesiemy zażalenie na Dagoberta i jego syna; można było dojść