ta, obdarzana była najszlachetniejszem sercem, panna de Cardoville nie myślała o tem, że on brudny i brzydki, a widziała tylko, że jest stary, że wygląda ubogo i że przybywa jej na ratunek.
Co do doktora Baleinier, ten, pomimo swej przebiegłości, pomimo bezczelnej obłudy, pomimo przytomności umysłu, nie mógł w sobie ukryć pomieszania, jakiego nabawiło go wyznanie Rodina.
Rodin, najniższy sługa i powiernik księdza d’Aigrigny, oskarżył wspólników i sprowadził urzędnika sądowego dla uwolnienia Adrjanny...
Baleinier, rozjątrzony postępkiem, który uważał za obmierzłą zdradę, zawołał powtórnie:
— I to pan... pan jesteś tyle bezczelnym, iż mnie oskarżasz.. pan... który... przed kilku dniami jeszcze...
Potem, zastanowiwszy się, że oskarżać Rodina o wspólnictwo występku było to samo, co oskarżać siebie, udał, że poskramia swe uniesienie, i mówił dalej z żalem:
— Ach panie, panie... jesteś ostatnim z ludzi, o którym mógłbym pomyśleć, że będziesz zdolny do tak haniebnej denuncjacji... To niegodziwie!...
— A któż lepiej ode mnie mógł donieść o tej niegodziwości? — odparł Rodin tonem ostrym, ucinkowym. — Jakiż był mój, uczciwego człowieka, obowiązek? oto ostrzec pana... sędziego...
— Tym więc sposobem, panie sędzio, — rzekł Baleinier — nietylko mnie oskarża ten jegomość, ale nadto śmie oskarżać jeszcze...
— Oskarżam księdza d’Aigrigny! — podchwycił Rodin głośno i dobitnie, nie dając mówić doktorowi — oskarżam pana, mości doktorze, że w haniebnym, podłym zamiarze uprowadziliście tutaj pannę de Cardoville i córki marszałka Simon do przyległego klasztoru... Czy to jasne?
Oskarżenie Rodina, tyczące się dwóch sierot, było nowym, strasznym ciosem dla doktora Baleinier. Aż nadto
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/770
Ta strona została skorygowana.