Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/782

Ta strona została skorygowana.

coraz bardziej, czytam dalej... nareszcie kończę... Och! Wtedy to, cóż mam pani powiedzieć?... trudno wyrazić to, com uczuł... było to rozczulanie, radość, zapał!...
— Panie!... — zawołała niedowierzająco Adrjanna.
— Tak, droga pani, zapał!... Niech ten wyraz nie obraża skromności pani; dowiedz się, że owe myśli tak nowe, tak samoistne, tak śmiałe, któreś wyjawiła tak świetnie wobec swej stryjenki.. podziela z panią prawie w równym stopniu, choć nie wiesz o tem, osoba, dla której uczujesz może kiedyś prawdziwy szacunek.
— O kim to pan mówisz? — zapytała Adrjanna z coraz większem zajęciem.
Po chwili pozornego wahania Rodin mówił dalej:
— Nie... nie... niema potrzeby teraz pani o tem mówić... Mogę to tylko dodać, że, skończywszy czytanie, pobiegłem do księdza d‘Aigrigny, chcąc go przekonać o błędzie, w jakim znajdował się względem pani... Niepodobna było widzieć się z nim... lecz wczoraj rano wypowiedziałem mu swoje myśli: jedną tylko rzeczą zdawał się być zdziwiony, to jest spostrzegł, że i ja umiem myśleć... Pogardliwem milczeniem przyjął wszystkie moje uwagi... Sądziłem, że może jego samego oszukano, że mi się uda przekonać go; nalegałem uporczywie, ale nadaremnie: rozkazał mi iść z sobą do domu, w którym miał być otwarty testament pradziada pani. Ja byłam tak zaślepiony wyglądem księdza d‘Aigriginy, iż dla otworzenia mi oczu potrzeba było przybycia żołnierza, następnie jego syna, a potem ojca marszałka Simon... Ich oburzenie odkryło mi rozległość uknutego nadzwyczaj śmiało i zręcznie spisku. Okazać zaraz na posiedzeniu całą zgrozę, jaką we mnie te odkrycia wzbudziły, byłoby tem samem, co całą rzecz naraz zgubić... nie popełniłem takiego błędu. W nieobecności księdza d‘Aigrigny łatwo mi było przejrzeć całą korespondencję, dotyczącą tego dziedzictwa: takim sposobem zdołałem zrozumieć całą tę sprawę. O! droga pani, zdumiałem się, struchlałem wobec poczynionych odkryć,