Gdyby panna de Cardoville mogła mieć jeszcze jakąkolwiek wątpliwość co do szczerości postępowania Rodina, jużby ją nasunęło następujące proste i nie podlegające żadnemi zarzutowi rozumowanie.
Jakże bowiem przypuszczać porozumienie między księdzem d‘Aigrigny i jego sekretarzem wobec faktu, że ten ostatni, wykrywszy wszystkie intrygi swego byłego zwierzchnika, oskarża go i oddaje w ręce sprawiedliwości?... Nareszcie, jak to mówił sam Rodin, któżby, mając choć trochę uczciwości, nie zajął się losem Adrjanny.
Osobliwe uczucia... mieszanina ciekawości, zdziwienia i życzliwości łączyły się z wdzięcznością panny de Cardoville dla Rodina; z tem wszystkiem, poznawszy w skromnem, ubogiem ciele wyższe zdolności. Adrjanna uczuła nagle względem niego pewne podejrzenie.
— Panie! — rzekła do jezuity — ludziom, których szanuję, wypowiadam zawsze wszelkie wątpliwości, jakie we mnie wzbudzają, aby się usprawiedliwili i wytłomaczyli to, w czem ja mylić się mogę.
Rodin spojrzał na Adrjannę ze zdziwieniem.
— Chciałabym wiedzieć: dlaczego, pomimo wysokiej zdolności, pomimo rzeczywistej swej wartości, zajmowałeś pan przy księciu d‘Aigrigny, i to od dawna, tak niskie stanowisko.
— Och! to prawda! — odrzekł Rodin, uśmiechając się. — Niestety! przyznaję, że mam wielką wadę, która
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/784
Ta strona została skorygowana.
VIII.
SYMPATJA.