Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/803

Ta strona została skorygowana.

— Lecz, przebóg! cóż pan masz przeciwko temu panu? — zapytała Adrjanna. Gdybyś pan chciał mnie słuchać, dowiedziałbyś się...
— Przebacz mi, pani, że przerywam — rzekł żołnierz ido Adrjanny powściągliwym głosem, a zwracając się następnie do Rodina, który już nieco uspokoił się, dodał: — Podziękuj pani i precz... jeśli tu dłużej pozostaniesz nie ręczę za siebie...
— Pozwól pan tylko słówko powiedzieć — sobie, kochany panie! — prosił Rodin — ja...
— Powtarzam ci, że nie ręczę za siebie jeśli tu dłużej pozostaniesz! — zawołał Dagobert, tupnąwszy nogą.
— Ależ na miłość boską! powiedź pan przynajmniej przyczynę swego gniewu... — odezwała się Adrjanna — a przedewszystkiem nie daj się unieść pozorom, uspokój się i chciej nas wysłuchać...
— Ja mam się uspokoić! — zawołał Dagobert z rozpaczą — wszak ja o jednej tylko myślę rzeczy... o przybyciu marszałka. Simon: on będzie, tu dzisiaj, najdalej jutro..
— Czy być może? — przerwała zdziwiona Adrjanna.
Fizjognomja Rodina zdradzała również zdziwienie, i radość.
—— Wczoraj wieczorem odebrałem list od marszałka... wysiadł ma ląd w Hawrze; od trzech dni już chodzę, staram się, robię, co mogę, w nadziei, że nareszcie sieroty zostaną mi wydane, gdyż nie udały się intrygi tych łotrów — i wskazał na Rodina nowym giestem oburzenia. — Lecz wszystko napróżno... Oni znowu knują jakiś haniebny spisek. Tego się po mich spodziewałem.
— Ależ panie, — usiłował uspokoić go Rodin — pozwól, abym ci...
— Precz! — krzyknął Dagobert, którego — rozdrażnienie zwiększało się na myśl, że lada chwila może przybyć do Paryża marszałek Simon — odejdź!... mówię ci, bo... gdyby nie pani... przynajmniej pomściłbym się na jednym.