nie mogąc uwierzyć temu, co słyszy — on miałby mi powrócić moje dzieci!?
— Tak jest... może jeszcze prędzej, aniżeli się sam spodziewasz.
— On zwodzi panią! — zawołał nagle Dagobert — mylisz się pani, jeżeli wierzysz temu staremu oszustowi.
— Nie, nie! — odrzekła Adrjanna, uśmiechając się i potrząsając głową — mam dowody jego szczerości... a przedewszystkiem za jego staraniem wychodzę z tego domu.
— Czy to być może — zawołał żołnierz nieco zmieszany.
— Tak, to niezawodna prawda, a nadto jest tu coś jeszcze, co może pana z nim pogodzić — mówiła Adrjanna, oddając Dagobertowi mały pakiecik, który doręczył jej Rodin przy odejściu — nie chcąc pana drażnić dłużej swoją obecnością, rzekł mi: Oddaj to pani temu uczciwemu żołnierzowi; będzie to moja zemsta.
Dagobert patrzył ciekawie w oczy pannie Cardoville, otwierając jednocześnie od niechcenia mały pakiecik. Gdy go rozwinął i gdy ujrzał swój poczerniały srebrny krzyż i wypłowiałą wstążeczkę, które skradzione mu zostały w oberży pod „Białym sokołem’“, serce mu mocniej zaczęło bić ze wzruszenia i zawołał drżącym głosem:
— Mój krzyż!... mój krzyż!.. to mój krzyż!!
I w uniesieniu radości.. przyciskał srebrną gwiazdkę do siwych wąsów.
Adrjanna i Garbuska patrzyły z uczuciem na wzruszenie żołnierza, który zawołał:
— Po przysłudze wyświadczonej marszałkowi Simon, mej żonie lub memu synowi... nie można było większej uczynić mi przysługi... I pani ręczysz za tym człowiekiem? A ja go skrzywdziłam... sponiewierałam wobec pani... słusznie należy mu się obecnie zadośćuczynienie... będzie je miał. O tak! będzie je miał.
I stary żołnierz poskoczył ku drzwiom, przebiegł dwa
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/805
Ta strona została skorygowana.