Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/811

Ta strona została skorygowana.

wiedziałem się o tych wszystkich szatańskich intrygach; krzyż i papiery znajdowały się w archiwum księdza d‘Aigrigny; spodziewając się, że ujrzę pana dziś rano, i wiedząc, jak żołnierz ceni swój krzyż, jakem poczciwy! nie zawahałem się i schowałem go do mej kieszeni. Niech mówi, co kto chce, pomyślałem sobie, będzie to poprostu zwrócenie rzeczy jej właścicielowi, a moja delikatność może przesadza pojęcie tego nadużycia zaufania.
— Nic lepszego nie mogłeś pan zrobić! — rzekła Adrjanna — i z mej strony, przez życzliwość dla pana Dagoberta, osobiście jestem panu wdzięczna.
Potem, po chwili namysłu, ze zdziwieniem i obawą dodała;
— Ale jakże potężna jest władza księdza d‘Aigrigny... kiedy on nawet w obcych krajach ma tak rozległe, tak straszne stosunki?
— Cicho! — odrzekł Rodin cichym głosem, oglądając się na wszystkie strony z przestraszoną miną — cicho... na Boga, proszę was, moi państwo, nie pytajcie mnie o to!