Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/833

Ta strona została skorygowana.

skrzone, to omdlałe, oddech męski, oznajmiały rozgrzaną krew i wrzące namiętności, tem silniejsze, że dotąd były powściągane.
Dlatego, nagle zerwawszy się z sofy, giętki, silny i lekki, jak młody tygrys, Dżalma pochwycił Faryngeę za gardło i zawołał:
— Twoje słowa są palącą trucizną...
— Książę — rzekł Faryngea, nie stawiając najmniejszego oporu — książę, niewolnik pański, jest jego niewolnikiem...
Ta uległość rozbroiła księcia.
— Moje życie do pana należy — powtarzał metys.
— Ja to do ciebie należę, niewolniku! — zawołał Dżalma, odpychając go. — W tej chwili byłem uczepiony u twych ust, pożerając te zgubne kłamstwa.
— Kłamstwa, panie?... Pokaż się tylko, książę, tym kobietom! a ich oczy potwierdzą moje słowa.
— Czy te kobiety kochałyby mnie... mnie, który żyłem dotąd na wojnie i w lasach? Ależ ja jestem dzikim barbarzyńcą!...
— Dlatego właśnie zobaczysz je pan u swych stóp; będą się zarazem lękały ciebie i wzdychały za tobą, myśląc o tych wszystkich gwałtownościach, o tych uniesieniach nienawiści, namiętności i miłości, jakim mężczyzna pańskiej krwi, pańskiej młodości i pańskiego zapału musi podlegać. Dziś łagodny i tkliwy, jutro szalony i namiętny... takim będziesz, książę... takim być trzeba, żeby im się spodobać, zniewolić je sobie.
— A więc dobrze! — zawołał Dżalma z zaiskrzonem okiem, biegając po salonie, a raczej skacząc jak dziki — myśląc o tem, drżę z radości, szczęścia i obawy... Niewolniku, prawdę mówisz! ta miłość będzie to coś upajającego, strasznego... Ależ ta kobieta... ta kobieta... przed którą ja będę truchlał, i która truchleć będzie, ujrzawszy mnie... gdzież ona jest? — zawołał Dżalma, w większym jeszcze niż przedtem szale... — Znajdę ją! kiedy?