w Newmarket, w Derby i u Tatersalla, sławnego handlarza koni, zmuszony był, jak się to często zdarza dżentelmenom tamtejszym, zostać stangretem dyliżansu, znajdując w tych obowiązkach uczciwy chleb i sposobność zadośćuczynienia swemu upodobaniu do koni. Takim był pan de Bonneville, protegowany przez hrabiego Montbron.
Panna Cardoville przyjęła znowu do usług dawne pokojowe swoje: Hebe, Żorżetę i Florynę.
Ostatnia z początku miała objąć służbę przy księżnie Saint-Dizier, jako dozorczyni, z polecenia przełożonej klasztoru Panny Marji; lecz wskutek nowego kierunku, jaki Rodin nadał sprawie Rennepontów, postanowiono, aby Floryna, jeśliby pozwoliły okoliczności, weszła napowrót do służby u panny Cardoville.
Co do Garbuski, dogadzając żądaniom panny Cardoville, uważając, że już nie jest potrzebną żonie Dagoberta, o której potem mówić będziemy, zgodziła się na pozostanie w pałacu, przy ulicy Anjou przy Adrjannie, która przez rzadką przenikliwość serca, czem się szczególniej odznaczała, powierzyła młodej wyrobnicy, co jej razem służyła za sekretarza, wydziały wsparcia i jałmużny.
W rzeczy samej, Garbuska mogła bardziej niż ktokolwiek przyjąć ofiarowane sobie przez Adrjannę posłannictwo; okrutne jej doświadczenie, to jest bieda, dobroć jej anielskiej duszy, wzniosłość jej umysłu, jej rzadka czynność, jej znajomość tajników nieszczęścia, jej doskonała znajomość ludzi ubogich, pracowitych, dawały rękojmię przezorności i taktu; ta zacna istota mogła doskonale wspierać szlachetne myśli panny de Cardoville.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Mówmy teraz o różnych wypadkach, które w owym dniu poprzedziły przybycie panny de Cardoville z Floryną przed furtkę ogrodu w domu przy ulicy Białej.
Około godziny dziesiątej zrana, okiennice sypialnego pokoju Adrjanny, szczelnie zamknięte, nie pozwoliły przedrzeć się najmniejszemu promykowi światła do tego po-