Na kilka minut przed wejściem panny Cardoville do oranżerji, Rodin wprowadzony został przez Faryngeę do księcia Dżalmy, który, cały jeszcze opanowany namiętnem uniesieniem, jakie wzbudziły w nim podżegania przewrotnego metysa, zdawał się nie spostrzegać przybycia jezuity! Ten, zdziwiony mocnem wzruszeniem, malującem się na twarzy Dżalmy i jego jakby obłąkanym wzrokiem, skinął pytająco na Faryngeę, który także ukradkiem odpowiedział symbolicznie, to jest przyłożywszy wskazujący palec na serce i na czoło, a następnie wskazał na żarzące się węgle w kominku; ta pantomina znaczyła, że głowa i serce Dżalmy były namiętnie rozognione.
Zrozumiał pewno Rodin tę mowę, gdyż nieznaczny uśmiech zabłysnął na jego ustach, potem rzekł głośno do Faryngei:
— Życzeniem mojem jest pozostać sam na sam z księciem... spuść sztorę i daj baczenie, aby nam tu nikt nie przeszkadzał...
Metys pokłonił się nisko i, zbliżywszy się do szklanych drzwi, dotknął sprężyny, a te usuwały się w głąb muru, w miarę jak opadała sztora, poczem skłoniwszy się znowu, metys wyszedł z salonu. W kilka więc minut po jego wyjściu panna Cardoville i Floryna przybyły do oranżerji, oddzielonej od salonu, w którym był Dżalma, tylko sztorą
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/849
Ta strona została skorygowana.
XVI.
LIST.