na jej twarzy; myśląc jednak, że nie idzie tu o rozczulenie, ale o posłuszeństwo nieprzebłagalnym rozkazom Rodina, zawiązała napowrót zawiniątko, zamknęła szafę, wyszła z garderoby do sypialnego pokoju.
Patrząc znowu na biurko, wpadła nagle na nową myśl. Nie poprzestając teraz na przejrzeniu półek, wyjęła całkiem jedną szufladę, spodziewając się, że może przecie znajdzie to, czgo szukała; ale nic nie znalazła.
Drugie poszukiwanie lepiej się jej powiodło. Tu poruszeniem okazała zdziwienie, bo zupełnie czego innego spodziewała się; z tem wszystkiem wzięła rękopis, otworzyła i szybko przewracała karty. Kilka ich przejrzawszy, okazała zadowolenie — i już chciała schować to pismo do kieszeni, lecz, chwilkę pomyślawszy, położyła napowrót, gdzie było, wszystko ukryła jak poprzednio, wzięła stoczek i wyszła z tego mieszkania niepostrzeżona, jak się spodziewała, wiedząc, że teraz Garbuska zabawi u panny Cardoville przez kilka godzin.
Nazajutrz po tych poszukiwaniach Floryny, Garbuska, znajdując się sama w pokoju sypialnym, siedziała wygodnie przy ogniu płonącym na kominku.
Garbuska, oparłszy ręce na poręczach krzesła, opływała w rozkosznych uczuciach szczęścia, którego jeszcze nigdy tak zupełnie nie zażyła do chwili znalezienia się w tym pałacu. Dla niej, od tak dawna przywykłej do dokuczliwego niedostatku, wielkiem być musiało szczęściem, że mieszkała w tak wygodnem, cichem ustroniu; te wygody winna była swej odwadze i energji, jakie okazała pośród tylu przykrych prób, szczęśliwie ukończonych.
Kobieta w średnim wieku, łagodnej, skromnej twarzy, z wyraźnej woli Adrjanny przeznaczona na usługi Garbuski, weszła i rzekła jej:
— Pani, przyszedł jakiś młody mężczyzna i chce się widzieć z panią dla pomówienia w bardzo pilnym interesie... nazywa się Agrykola Baudoin.
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/866
Ta strona została skorygowana.