krzyknął: „O! mój Boże! mój Boże! co ja tu poradzę...“ i rzeczywiście płakał... oglądając się naokoło, czy mu nie pomoże kto z przechodzących.
— „Mój pan wybije mnie! — wołał biedny chłopczyna z płaczem — już o dwie godziny spóźniłem się, bo koń nie chce iść, i ot, porwał postronki... Mój pan mnie wybije i wypędzi. Cóż ja zrobię... o! mój Boże!... nie mam ani ojca, ani matki...
„Na te słowa, wymówione żałosnym głosem, uczciwa przekupka z Temple, znajdująca się między ciekawymi, zawołała miłosiernie: „Ani ojca, ani matki!... Nie martw się, moje dziecko, znajdzie się ratunek w Temple! a jeśli moje kumy takie są jak ja — nie odejdziesz z gołą głową i boso na takie zimno“.
„Przechodnie zajęli się chłopcem; naprawiono uprząż, potem jedna przekupka dała czapkę, druga parę pończoch, inna trzewiki, tamta spencerek, ta spodeńki, i w kwadrans chłopiec był ciepło ubrany, uprząż naprawiona. Ta scena miłosierdzia ludu uradowała mnie; patrzyłam, dopóki okiem dosięgnąć mogłam, za malutkim chłopczyną, który teraz ledwo zdążyć mógł za koniem, gdy ten uczuł bicz nad sobą.
Tak! ludzie są z natury dobrzy!
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
„...Szczęśliwy był dla mnie dzień dzisiejszy; spodziewam się, że dostanę robotę, a to szczęście winna będę młodej osobie, pełnej dobroci; jutro zaprowadzić mnie ma do klasztoru Panny Marji, gdzie, jak mniemam, znajdą dla mnie zatrudnienie...“
Floryna, głęboko już wzruszona czytaniem tego dziennika, zadrżała, gdy doszła do tego miejsca, w którem Garbuska o niej mówiła, i czytała dalej:
„Nigdy nie zapomnę, jak tkliwie, z jak delikatną uprzejmością przyjęło mnie to dziewczę, mnie, tak ubogą, tak nieszczęśliwą. To mnie zresztą nie dziwi: ona była przy pannie de Cardoville. Powinna była być godną