Biedna dziewczyna zbladła jak trup; nogi pod nią drżały; omało nie zemdlała; ale coraz większe przerażenie dodało jej gorączkowej siły — rozpieczętowała złowrogi list.
Wypadł z niego bilet 500-frankowy, a Garbuska czytała co następuje:
„W czytaniu jej pamiętników, zawierających historję jej miłości ku Agrykoli, jest coś tak oryginalnego, iż nie można odmówić sobie przyjemności odkrycia mu tej wielkiej namiętności, na którą on pewno okaże się czułym.
„Korzystać będziemy z tej sposobności przysłużenia się wielu osobom, którym na nieszczęście może jej braknie, przyjemną rozrywką, jaką znajdą w czytaniu dziennika Panny. Jeżeli nie wystarczą odpisy i wyjątki, wydrukować go każemy; że dziennik Panny narobi hałasu... za to ręczymy.
„Ponieważ, prawdopodobnie, gotowa jesteś Panna uniknąć swego triumfu, i ponieważ same tylko gałganki miałaś na sobie, gdy cię przyjęto przez litość do tego domu, w którym chcesz panować i grać rolę damy, co nie przystoi z wielu względów twojej osobie, załączamy ci więc przy niniejszym liście 500-franków.
Grubjańsko-szyderczy, bezczelny ton tego listu, jak się zdawało, napisanego umyślnie przez jakiegoś lokaja, zawistnego przybyciu do domu tej nieszczęsnej dziewczyny, wyrachowany był z szatańską zręcznością i niezawodnie pociągnąć miał za sobą spodziewany skutek.
— Ach! mój Boże!...
To były jedyne słowa, które zdołała wymówić biedna dziewczyna w osłupieniu i trwodze.
Cios ten był dla niej tak straszny, iż biedna Garbuska na chwilę oprzeć się mu nie mogła.