— Napoleon...
— Tak, ojcze! Kiedy skazany został na wygnanie... chciałem podzielić z nim jego niedolę; odmówiono mi tej łaski... Ojcze, pozostał syn jego; wydziedziczone dziecię zdolne jest teraz władać orężem... swego ojca...
— Napoleon II, — zawołał starzec, spoglądając na syna z zadziwieniem — król Rzymski!...
— Król! nie jest on już królem... Napoleon?... — już on się nie nazywa Napoleonem... on cierpi... on jest nieszczęśliwy.
— Któż ci to powiedział?...
— Och! taki, który wie dobrze o wszystkiem..., a który powiedział prawdę, zupełną prawdę... Tak, syn cesarski walczy wszelkiemi sposobami, by się uchronić od przedwczesnej śmierci; oczy zwraca na Francję... czeka... czeka... a nikt nie przychodzi..., nikt...
— A ty... ty...
— Tak jest, bo jemu także złożyłem przysięgę...
— To spisek przeciw teraźniejszemu rządowi... pod chorągwią Napoleona II, to nie żarty.
— Powiedziałem ci, mój ojcze, że jestem bardzo nieszczęśliwy; osądź więc — zawołał marszałek. — Nietylko sam siebie pytam, czy mam opuścić me dzieci i ciebie, a rzucić się do planu tak śmiałego... ale nadto pytam się... czy nie jestem zobowiązany względem teraźniejszego rządu, który, przyznając mi tytuł i stopień, nie wyświadczył mi łaski, ale tylko wymierzył mi sprawiedliwość... Cóż mam czynić? Opuścić wszystko, co kocham, albo pozostać nieczułym, na cierpienia syna Cesarskiego... syna Cesarza, któremu winienem wszystko, któremu osobiście zaprzysiągłem wierność, i jemu i jego dziecięciu? Mój ojcze, powiedz, osądź; ty sam, kochany ojcze, ty sam, powtarzam ci... możesz mi wskazać drogę.
Po chwili namysłu starzec miał już odpowiedzieć synowi, gdy ktoś, przebiegłszy ogród, otworzył dolne drzwi
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/916
Ta strona została skorygowana.