Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/918

Ta strona została skorygowana.
XXVI.
WILKI I ŻARŁOKI.

Straszna to była rzecz widzieć tę rozhukaną tłuszczę!
Pawilon wspólnego domu, do którego dotykał z tej strony mur ogrodu, obrócony był frontem do pola; z tej strony Wilki rozpoczęli atak.
Rzuciwszy pierwszy raz cały grad kamieni, większa ich część zaczęła natychmiast szukać około siebie po ziemi nowych pocisków; żeby się lepiej w nie zaopatrzyć, jedni trzymali tymczasem kije w zębach, inni poustawiali je pod murem; tu i owdzie także widać było zbierające się grupy około przywódców tej bandy; najlepiej między nimi odziani, mieli na sobie bluzy lub spencerki i na głowach czapki, inni samemi tylko łachmanami byli okryci, gdyż powiedzieliśmy już, że znaczna liczba włóczęgów, którym źle patrzyło z oczu i z całej postaci, przyłączyła się do trzody Wilków; kilka obszarpanych kobiet, które nie odstępowały tych nędzników, szło za nimi i swemi krzykami i wyzywaniami podniecały jeszcze rozjątrzone umysły.
Wkrótce Wilcy stanęli u potężnej, dębowej bramy. W chwili, kiedy jeden z przywódców, kamieniarz, podno-