Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/925

Ta strona została skorygowana.

tym jest pan Hardy. Chciał wrócić do domu pieszo, polem, spodziewając się tem uśmierzyć gorączkę. Nie zwodzono go; uwielbiana kobieta opuściła Francję. Pan Hardy wszedł zadumany na szczyt pagórka. W tej chwili pożar, przez jakiś czas przytłumiony, znowu wybuchnął z wściekłością i szeroko oświetlił horyzont.
Patrzył na to pan Hardy z osłupieniem.
Nagle wybuchnął, ogromny snop iskier. Powiewy silnego, północnego wiatru, miotające płomieniami i rozdmuchujące pożar, przyniosły wkrótce do uszu pana Hardy odgłos dzwonu, wzywającego na ratunek jego gorejącej fabryki.