Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/932

Ta strona została skorygowana.

nia w myśli Adrjanny. Już uczuwać zaczynała nieufność dla wszystkiego, co jej doradzał Rodin; miała sekret, z którym kryć się musiała... sekret, który nabawiał ją szczęścia, wstydu i udręczenia.
Napół leżąc na sofie, zadumana, udręczona, Adrjanna spoglądała na niedawno zakupione dzieło; wtem krzyknęła ze zdziwieniem, ręka, w której trzymała książkę, zadrżała jak liść, i od owej chwili zdawała się czytać z natężoną uwagą, z jakąś nadzwyczajną ciekawością. Wkrótce oczy jej zaiskrzyły się zapałem; w uśmiechu przebijała niewymowna słodycz: była razem ucieszoną, szczęśliwą, i jakby czemś pyszniącą się... lecz w chwili, gdy przewróciła ostatnią kartę, na twarzy jej malował się smutek i nieukontentowanie.
Zamyśliła się a wzrok jej zatrzymał się na przecudnej roboty płaskorzeźbie, stojącej na hebanowym postumencie przy oknie. Przepyszny ten bronz, świeżo odlany według wzoru, wziętego z antyku, przedstawiał triumf Bachusa Indyjskiego. Nigdy podobno sztuka grecka nie doszła do stopnia tak rzadkiej doskonałości. Młody wojownik, napół odziany lwią skórą, która dozwalała widzieć i podziwiać nadobność jego młodzieńczych kształtów, jaśniał nadludzką pięknością. Stojąc na wozie, ciągnionym przez dwa tygrysy, w postawie zarazem wyniosłej i miłej, jedną ręką wsparty na tygrysie, drugą kierował majestatycznie swym dzikim sprzężajem.
Młoda dziewica wstała i powoli zbliżyła się do płaskorzeźby. Lekki rumieniec zaczynał występować na twarz panny Cardoville, okrył ją całą i szybko rozszerzył się na czoło i szyję. Wysunęła swą drżącą rękę, chcąc tylko końcami palców dotknąć czoła branżowego indyjskiego Bachusa. Lecz wstrzymało ją jakieś powściągliwe wahanie. Wreszcie przemogła pokusa, uległa jej... alabastrowy palec, delikatnie pogłaskawszy blado złocistą twarz młodego pół-bożka, śmielej spoczął przez chwilkę na jego czystem, szlachetnem czole... Potem, jakkol-