Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/955

Ta strona została skorygowana.

— Umierać z głodu, hę! — rzekł spacerujący, ruszając ramionami. — Hołota tylko nie chcąca pracować, umiera z głodu... i dobrze jej tak.
— A ja, mój panie, założyłbym się że jest pewien rodzaj śmierci, na którą pan nigdy pewno nie umrzesz. — zawołał młodzieniec oburzony.
— Co pan chcesz powiedzieć?... — rzekł spacerujący z uniesieniem.
— Chcę powiedzieć, że pan nigdy nie umrzesz na chorobę serca, bo go nie masz.
— Mój panie! — zawołał spacerujący, rozgniewany.
I nagle, zakręciwszy się na piętach, odszedł, mrucząc pod nosem, do kabrjoletu z pudłem pomarańczowem, na którem był ogromny herb baronowski.
Spacerującym był baron Tripeaud, właściciel fabryki, szachraj, lichwiarz.
Biedną garbatą była Garbuska, która w rzeczy samej, wycieńczona głodem, upadła w chwili, kiedy szła do panny Cardoville.
Tym razem nie szło o nią, ale o jej siostrę Cefizę... Bachantkę, która wczoraj wróciła do Paryża, a którą Garbuska, przy pomocy Adrjanny, wyrwać chciała z najokropniejszego losu.