Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/991

Ta strona została skorygowana.

Zresztą z tej strony dobrze się wszystko zanosi; zapewniają także, że spisek republikański wzburzyć ma całe przedmieście Ś-go Antoniego; żywo, żywo, to dobrze dla nas, a święta nasza sprawa odniesie zwycięstwo nad bezbożnością rewolucyjną... Idźmy co żywo do księdza d‘Aigrigny.
— A gdzież go znajdziemy?
— Niedaleko stąd, chodź... chodź.
I dwaj mężczyźni prędko znikli.
Znaczne zbiegowisko ludu, zamykające, jak powiedzieliśmy, przystęp do szpitala głównego, cisnęło się do krat, tę budowlę otaczających; za kratami widać było posterunek piechoty, gdyż krzyki Śmierć doktorom! stawały się coraz groźniejsze.
Kamieniarz i Cebula, uczestnicy napadu na fabrykę pana Hardy, ze znaczną liczbą swych nieodstępnych towarzyszy, znajdowali się także między owym motłochem. Olbrzymia postać kamieniarza wznosiła się nad grupami; mając oczy zakrwawione, rozpalone policzki, krzyczał ze wszystkich sił:
— Śmierć konowałom!... oni to trują ludzi!
— Bo to łatwiej, aniżeli żywić ich — dodawała Cebula.
Od niejakiego czasu słychać było w krętych ulicach Starego Miasta dźwięczny odgłos kilku bębnów; bębniono na alarm, gdyż groziło wybuchem zaburzenia na przedmieściu Ś-go Antoniego. Dobosze, idący pod arkadę, przechodzili przed kościołem Matki Boskiej; jeden z pomiędzy tych żołnierzy, weteran z siwemi wąsami, nagle zwolnił bębnienie i o krok w tyle pozostał; zdziwieni jego towarzysze wracają się... twarz jego zzieleniała, nogi pod nim zginają się, zanim jeszcze bębny pierwszego szeregu bić przestały. Szybkość napadu jego choroby przeraża na chwilę najodważniejszych; część przytomnego tłumu, zdziwiona nagłem ustaniem bębnów, biegnie ciekawa, aby dowiedzieć się, co zaszło.
Na widok umierającego żołnierza, którego dwaj towarzysze trzymają na ręku, jeden z owych dwuch mężczyzn,