Ta strona została skorygowana.
co pod arkadą przysłuchiwali się początkom wzburzenia ludu, rzekł do innych doboszów:
— Wasz kolega pewno się napił po drodze przy której fontannie?
— Tak, panie — odpowiedział żołnierz — miał wielkie pragnienie i trochę napił się wody na placu Chatelet.
— A więc zastał zatruty — rzekł ów mężczyzna.
— Otruty? — odezwało się wielu głosów.
— Nie byłoby nic dziwnego — odpowiedział mężczyzna, przybierając tajemniczą minę — bo rzucają jad do fontan publicznych; dziś rano zamordowano człowieka na ulicy Bambourg: dostrzeżono, jak wsypywał paczkę arszeniku do konwi wina u pewnego winiarza.
To powiedziawszy, człowiek ów zginął w tłumie.
W tej chwili uwagę motłochu zwrócił tłum ludzi, zbliżający się ku placowi i przed kościołem Panny Marji.