Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/997

Ta strona została skorygowana.

— Przestroga! przestroga!
— Tak, panowie... zdaje mi się, że słyszę głos tajemny, wołający na nas: pijcie jak najlepiej, wypróżniajcie swoje kieszenie, bawcie się, bo może już policzone są godziny waszego życia... nieszczęśliwi!!!
To powiedziawszy, prawowierny Sylen korzystał z chwili roztargnienia panny Modesty, swej sąsiadki, dla uchwycenia na rumianych licach Amorka głośnego całusa. Przykład był zaraźliwy, szmer całusów pomieszał się ze śmiechami.
— O! cholero! piję do ciebie! — rzekł Nini-Moulin, tonem zabawnego wezwania — ty nie jesteś rozpaczą; przeciwnie, zapowiadasz nadzieję, tak, nadzieję. Ilużto mężów, ile żon na jeden tylko liczyli numer, niestety! bardzo niepewnej loterji wdowieństwa! Zjawiłaś się, aż oto pocieszyli się, z łaski twojej stokrotnie powiększyła się dla nich nadzieja swobody.
— A dla spadkobierców, jaka wdzięczność! przeziębienie... zbytek w jedzeniu... oto w ciągu godziny wuj lub inny krewny staje się szanownym nieboszczykiem.
— A jak to wiele przysiąg wierności i stałości utwierdzi się przez to! — rzekła sentymentalnie panna Modesta — ilużto hultajów przysięgało słabej, dobrej kobiecie, że ją kochać będą do śmierci, i ani spodziewali się, że tak słowa dotrzymają.
— Panowie — zawołał Nini-Moulin — ponieważ to może dziś mamy wilję końca świata, jak mówił sławny malarz, proponuję więc, aby się bawić w koniec świata; żądam: aby te damy zaczepiały nas, aby nas wyzywały, aby nam płatały figle, aby nam wykradały całusy, aby na wszelkie pozwalały sobie z nami wolności, aby z nas szydziły...
Z powszechnem upodobaniem przyjęto propozycję Nini-Moulina, i znowu bawić się rozkosznie zaczęto. Wpośród tego zgiełku wszedł znowu garson, który już wpierw kilka razy przychodził, i mówił pocichu z niespokojną miną do