— Przyjaźń jest tylko pewną i istnieć tylko może pomiędzy równemi, panie Hrabio, — rzekła pani Kerouët z miną zimną.
— Lecz w czemże nasze położenie jest tak bardzo zmienione w téj chwili? Jeśli moja przyjaźń podobała się paniom aż do dnia dzisiejszego.... dla czegóż zrywać te stosunki?.... dla czegóż zapominać o czterech czy pięciu miesiącach najroskoszniejszéj poufałości?...
— Niezapomnę o nich, panie Hrabio; lecz ustąpię miejsca uczuciom daleko stosowniejszym do skromnego położenia Maryi i mojego.
Dziewczyna folwarczna weszła, prosząc panię Kerouët aby poszła do Maryi.
Ukłoniła mi się z największém uszanowaniem i wyszła.
Opuściłem folwark niezmiernie zagniewany przeciw rządcy mych dóbr...
Potém zastanowiłem się że przecie to inkognito niemogło trwać na zawsze, i że to odkrycie, chociaż zraziło Maryę, niemogło w niczém nadwerężyć jéj miłości ku mnie.