ścisnęło; skoro Helena rękę moję poczuła, ręka jéj prawie nagle stała się zimną, jak gdyby wszystka jéj krew napłynęła do serca; nie śmiałem ani usunąć méj ręki, ani ręki jéj ścisnąć: uczułem też jak zwolna się rozgrzewała, i niezadługo stała się pałającą... Po nerwowych zadrżeniach prześlicznego jéj ramienia, mógłbym był policzyć pośpieszne bicie jéj serca... Czułem się słaby, i doznawałem wzruszenia zarazem niewysłowienie przyjemnego i smutnego...
O skromna pogodo pierwszych wzruszeń, cóż cię kiedykolwiek zastąpi! O źródło tak czyste w swym zarodzie! jakże świeżość jego jest rozkoszną, gdy szemrze spokojne, lękliwe i nieznane, pod kępami zieloności; lecz, niestety! ileż z wdzięku swojego utrącą, z wdzięku najmroczniejszego, gdy oblewa i odbija bez różnicy wszystkie brzegi, których szczątki skalają na zawsze bieg wód jego zamąconych....
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Kochałem Helenę namiętnie, z uwielbieniem, a jednakże nie śmiałem jeszcze wyznać jéj mego przywiązania.
Pewnego dnia przechadzaliśmy się wraz z Panną Verteuil, która była wychowana w klasztorze z Heleną. Niewiem z jakiego powodu zaczęto mówić o imieninach i rocznicach; nagle