Strona:PL Sue - Artur.djvu/143

Ta strona została przepisana.

dniach przyjmowania, dochodziły tło najwyższego stopnia; a jednakże, raz przystąpiwszy do dzieła, jeśli tak się wyrazić można, niepodobna przyjmować z większym wdziękiem, z większą uprzejmością, z doskonalszą i bardziéj wytworną delikatnością taktu: i właśnie to, mówiła mi matka, te przymuszone trzy lub cztero-godzinne kłamstwo, już go naprzód w takowy gniew wprawiało; a jednakże, widząc jego twarz tak przyjemną i szlachetną, jego obejście tchnące powagą tak uprzejmą i powabną, obce osoby ani przypuszczały nawet aby mógł żyć i podobać sobie gdzie indziéj jak w tym świecie, na którym ukazywał się z tylu rzadkiemi i wybornemi korzyściami.
Lecz powracam do tego smutnego dnia listopadowego, w którym pierwszy raz uczułem tak niepodobną do uwierzenia potrzebę osamotnienia się.
Przybyliśmy więc do zamku....
Gdym szedł do mego pokoju aby się ubrać, jedna z kobiét mojéj ciotki, poprosiła mnie w jéj imieniu, abym się raczył udać do niéj natychmiast. Niemiałem żadnego powodu obawiać się tego widzenia się z nią; doznałem jednakże wielkiego ściśnienia serca... Udałem się do méj ciotki; siedziała przy swym stolicz-